środa, 30 listopada 2016

MIESIĄC ĆWICZEŃ - CO SIĘ ZMIENIŁO?

Minął już miesiąc ćwiczeń i mojej "diety". Chyba nie można tego tak nazwać, jadłam z umiarem. Jak to się mówi "z głową". Nie miałam żadnej wykupionej diety ani rozpisanej. Po prostu jadłam regularnie, nie opychałam się. Mniej więcej tyle samo posiłków codziennie. Zobaczcie moją krótką relacje. 

Pomiary z 1 listopada

Biust - 88 cm
Talia - 68 cm
Biodra - 88 cm
Pośladki - 91 cm
Udo - 50 cm
 

Pomiary 30 listopada

Talia - 67 cm
Biodra - 87,5 cm
Pośladki 91,5 cm
Udo - 49 cm

Biustu nie mierzyłam tym razem, szczerze mówiąc nie interesuje mnie to i się trochę boję. Mam nadzieje ze nic nie zgubiłam, ale może być jakaś różnica. Jest to nie wykluczone. Ogólnie to jestem zadowolona, nie mam już bardzo opuchniętego brzucha. Powoli się coś pojawia, jakieś zarysy moich mięśni. Nogi się wysmukliły, nie są takie lejące tylko bardziej zbite. Ćwiczyłam zazwyczaj cardio i treningi wzmacniające ciało. Mniej więcej 5 razy w tygodniu. Oczywiście nie zawsze, w zależności od moich chęci i siły. Treningi zazwyczaj około 40 minut , najdłuższy trwał 50-55 minut. Taki trening zrobiłam 2 razy w miesiącu. Oczywiście plus rozciąganie mięśni nóg itp. 

Jak wyglądała moja dieta?

- ograniczyłam cukier, rzadko go używam
- używam mało soli, jeżeli tak to staram się korzystać z soli morskiej
- staram się ograniczać słodycze (czasami się zdarza, raz na jakiś czas)
- staram się pić dużo wody
- jem 5 posiłków dziennie
- nie jem fast foodów
- nie jem tłustych potraw

Na prawdę nie wiele trzeba żeby poprawić swoją sylwetkę. Potrzeba tylko chęci na zmianę swojego ciała. Zdobycia odwagi w sobie by zrobić ten pierwszy krok, a później już samo leci. Człowiek przyzwyczaja się do takich zmian i jest coraz lepiej. Powoli widać efekty. Ja nie jem samych 
wafli ryżowych, nie głodzę się. Jedzenie to przyjemność, lubię jeść. Zacznijcie swoją zmianę w kuchni, zmieniając swoje złe przyzwyczajenia. Nie jestem żadnym dietetykiem ani trenerem, ale czasami po prostu nie wiele trzeba żeby coś w sobie zmienić. Zapalić w swojej głowie jakiś pomysł i dążyć do tego co chcemy osiągnąć. Pozdrawiam !



czwartek, 24 listopada 2016

MATOWA SZMINKA GOLDEN ROSE

Dzisiaj chciałam pokazać wam szminkę, którą po prostu uwielbiam od jakiegoś czasu. Kupiłam ją w sklepie internetowym Cocolita i jest świetna, ale ma też kilka swoich wad. Zapraszam do czytania i zostawiam kilka swoich zdjęć.

 

Recenzja




Ogólnie podoba mi się pigmentacja szminki, jest dosyć mocna i bardzo ładnie wygląda na ustach. Wytrzymuje dosyć długo, podczas picia i jedzenia trochę schodzi wewnątrz ust. Ciężko ją zmyć, bez płynu micelarnego ani rusz, a nawet czasem też ciężko. Jeżeli się jej często używa po kilku użyciach można zauważyć że wysusza usta i to jest najgorsza wada tej szminki.  Odcień 03 jest dobrym wyborem, chociaż zamawiałam w ciemno. Kolor jest taki ciężki do określenia różowy, ale nie zbyt intensywny. Różowo-jogurtowy, tak mi się kojarzy ten odcień. Z Golden Rose używałam jeszcze szminki w kredce i równie dobrze się spisuje. Nie wiem jak inne odcienie, ale naczytałam się trochę, że są gorsze pigmentacją. Mam w planach zakup jeszcze innych odcieni. Bardzo polubiłam tą markę, jak na razie się nie zawiodłam. Na wyjścia super szminka. Cenowo również całkiem ok. Zapłaciłam za tą szminkę mniej więcej 15 złotych, była akurat w promocji. Bez promocji kosztuje chyba 20 złotych o ile się nie mylę. Gama kolorystyczna jest spora. Myślę że każdy może sobie coś wybrać. Zapach jest przyjemny, ładnie pachnie tak jakby wanilią albo cukrem waniliowym. Lubię ten zapach.